STREFA IMTYMNA CZŁOWIEKA

Można wysunąć zasadne przypuszczenie, że zachowania seksualne podlegają właśnie tej prawidłowości: podjęte z przypadkowych powodów, udane niespodziewanie, mogą stać się zaczątkiem więzów głębszych, rozprzestrzeniających się na wiele spraw życia nieudane, aczkolwiek z różnych przyczyn, niekoniecznie z braku więzi uczuciowej z partnerem, wieść mogą do zahamowań i kompleksów. Czy należy tak dalece zaufać własnym doznaniom i przyjąć, że zawsze są one odmienne jakościowo, gdy miłość np. przemija albo gdy się rodzi, że po ich sile i głębi można rozpoznać prawdziwy stosunek do drugiej osoby? Wydaje się, że by stwierdzić owe prawdziwe doznania, trzeba by dokonać wnikliwszej analizy własnych przeżyć (do czego nie każdy człowiek jest chyba zdolny), lecz jakże trudno jest rozpoznać, co jest naturalnym odpływem uczuć, a co ich zanikiem.

M. Scheler (1931) wskazuje na to, że w stosunkach seksualnych zostaje przełamana sfera intymna człowieka, choć wydaje się, że i tu dostęp do własnych przeżyć bywa niekiedy pilnie strzeżony, na ogół jednak odrzucane bywają konwencjonalne sposoby zachowania, powstają własne, specyficzne tylko dla dwojga ludzi środki wyrazu emocjonalnego powstaje swoisty język, symbole zrozumiałe jedynie na tle szczególnej sytuacji wzajemnego porozumienia i bezpośredniego uczestniczenia we własnych doznaniach. Zwłaszcza w warunkach współczesnej cywilizacji, gdzie zinstytucjonalizowanie życia posuwa się coraz dalej, odgraniczając ludzi od siebie, narzucając konwencjonalne sposoby zachowania, obcość, obojętność na cudze potrzeby, sprzyjające rozdrobnieniu ludzkiego świata na „monady bez okien”, płaszczyzna porozumienia na tle stosunków seksualnych może stać się twórcza i może wyzwalać autentyczną osobowość człowieka. Tak też się zdarza, że ten typ doznań ukazuje człowiekowi właściwy sens życia. Nie trzeba jednak zapominać o tym, że w takich przypadkach nie jest to czysty seks, lecz związany z uczuciem, miłością (autentyczną, nawet gdy jest krótkotrwała). Przypuszczenie, że człowiek nie wie, czy kocha naprawdę, dopóki nie nawiąże intymnych kontaktów z partnerem, nasuwa wiele wątpliwości. Wbrew moralistom i wbrew temu, że przeżycia seksualne mogą nam się zaprezentować z perspektywy czasu inaczej niż w momencie doznania, trzeba chyba odpowiedzieć twierdząco, ale zarazem powstrzymać się od uogólnień: tak się rzeczywiście zdarza, że miłość przychodzi wraz ze zbliżeniem seksualnym, i wokół niego dopiero zaczyna się krystalizować sytuacja, wzbogacająca się wielością spraw ogólnych, oczekiwanych, przydających coraz nowego sensu temu, co się zdarzyło.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>